piątek, 20 stycznia 2023

ЎЎЎ 13. Мартося Ксёнжка. Кніжнік Марыян Абрамовіч з Верхаянску. Ч. 13. Койданава. "Кальвіна". 2023.










 

                                           История городской библиотеки г. Верхоянска

    Известно, что в царское время Якутия была самым отдаленным и заброшенным краем царской империи России, превращенном в «тюрьму без решеток», местом ссылки «государственных преступников», представляла из себя отсталый уголок. Но тем не менее здесь просвещение и более или менее новые веяния цивилизации доходили даже быстрее нежели в некоторых центральных улусах, благодаря политссыльным. В г. Верхоянске отбывали ссылку все три поколения политссыльных, начиная с народовольцев, поляки, кончая коммунистом, соратником В. И. Ленина, В. П. Ногиным. С 70-80 годов XIX века по 1905 год в Верхоянске проживало 87 политссыльных. Политссыльные М. И. Абрамович и видный польский деятель рабочего социал-демократического движения Б. А. Веселовский построили просторную юрту, где позже длительное время действовала метеорологическая станция. Веселовский с Абрамовичем в своем балагане организовали библиотеку. Она состояла из полутора тысяч книг. Библиотека пополнялась с приездом каждого нового ссыльного. Они привозили с собой книги, газеты, журналы. Просили своих родных отправлять почтой необходимые книги. Среди них было много редких изданий на русском, немецком, французском и английском языках. Были полностью представлены произведения Шлюссера, Дренера, Дрейкер П. К., Монтескью, Дидро, некоторых французских энциклопедистов, Ключевского, Соловьева, Карамзина, Кропоткина, отдельные произведения Маркса, Энгельса, Ленина, Плеханова и многих других. После амнистии 17 октября 1905 года верхоянские ссыльные перевели библиотеку в г. Якутск, где, как вспоминал якутский ссыльный С. М. Розеноер, «мы, новое поколение якутской ссылки, были поражены количеством книг и тщательностью их подбора». К большому сожалению, из фонда первой библиотеки ссыльных в связи с пересылкой в г. Якутск не осталось ни одной книги в настоящее время. Но и после этого ссыльным отправляли книги, вновь прибывшие привозили разную литературу. В Верхоянском краеведческом музее имеется книга В. П. Ногина «Полюс холода», больше нет ни одной исторической книги. Книги не сохранились в силу объективных и субъективных причин. Население Верхоянска не считала нужным оставить для исторического наследия все собранные политссыльными сборники книг, журналов и газет из-за своей неграмотности. А потом в силу политического коммунистического догматизма, книги попросту специальным постановлением начали списывать, всю дореволюционную литературу, как устаревшие и ветхие. Ссыльные верили в магическую силу воспитания общества путем распространения книг. Влияние политссыльных на духовную культуру и просвещение общества сыграло огромную роль. Благодаря им, часть населения имела представление о духовном развитии, обучалось грамоте....

    Слепцова Анна Васильевна,

    заведующая городской библиотеки г. Верхоянска.

    /https://verhoyanskcenter.jimdo.com/о-нас/

 


                                                           Jan Stróżecki (1869 - 1918)

                                                Leonard Dubacki | Historia | 2011-02-08

 

 

    Jan Strożecki, jeden z wybitnych działaczy socjalistycznych i zesłaniec polityczny na przełomie XIX i XX wieku, był także fotografem. Z wykształcenia prawnik, z przekonań ideowych lewicowy socjalista, o nieprzeciętnej indywidualności, oddany bez reszty sprawie narodowego i społecznego wyzwolenia polskiej klasy robotniczej, był Strożecki zarazem człowiekiem o wysokiej kulturze osobistej i niezwykłej skromności.

 

                                                      Widok ogólny na Kołymsk.

                                                             Fot. Jan Stróżecki.

    Urodził się 21 czerwca 1869 r. na terenie powiatu kieleckiego, w starej rodzinie szlacheckiej o tradycjach demokratyczno-powstańczych. Do gimnazjum uczęszczał w Kielcach. Na ławie szkolnej zaprzyjaźnił się między innymi ze Stefanem Żeromskim, który w późniejszym czasie pięknie wspominał o nim w „Puszczy Jodłowej”. Po maturze Strożecki przeniósł się do Warszawy. W latach 1887-1891 studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Jako student czynnie uczestniczył w działalności II Proletariatu, a następnie Zjednoczenia Robotniczego. W listopadzie 1892 r. brał udział w słynnym paryskim zjeździe socjalistów polskich. Wkrótce po zjeździe wyjechał do Berlina, gdzie założył i redagował polską socjalistyczną „Gazetę Robotniczą”. Następnie przyjechał do Warszawy i był głównym współzałożycielem Polskiej Partii Socjalistycznej w Królestwie Polskim, jednym z trzech członków jej pierwszego Centralnego Komitetu Wykonawczego, a także współredaktorem „Robotnika”. Mieszkał wtedy przy ul. Niecałej 12 jako sublokator u Kazimiery Twardzickiej, która prowadziła znany zakład fotograficzny.

 

                                                      Psi zaprzęg. Fot. Jan Stróżecki.

    W sierpniu 1894 r. Strożecki został aresztowany i po dwóch latach pobytu w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej skazany na 8 lat zesłania do Wschodniej Syberii. W konsekwencji znalazł się w Średniekołymsku. Po odbyciu kary, jesienią 1904 r., powrócił do kraju. Podczas rewolucji 1905 r. aktywnie włączył się do działalności Polskiej Partii Socjalistycznej, a następnie, po rozłamie w 1906 r. kontynuował tę działalność w szeregach PPS-Lewicy. W latach 1907-1918 przebywał razem ze swoją żoną, dr Esterą Golde-Strożecką, na emigracji we Francji. W Paryżu był członkiem Komitetu Zagranicznego PPS Lewicy oraz działaczem Polskiego Uniwersytetu Ludowego im. Adama Mickiewicza. 3 sierpnia 1918 r. tragicznie zginął w Privas, ratując tonącego rodaka w nurtach rzeki Ardéche (prawy dopływ Rodanu) 1). W przekazach źródłowych brak dokładnych danych o początkach jego zainteresowań fotografią (można przypuszczać, że wielki wpływ miała tu znajomość z panią Twardzicką). Zainteresowania te rozwinęły się, dały owocny plon dopiero na zesłaniu syberyjskim. Już podczas drogi na zesłanie, która wiodła tysiące kilometrów przez Moskwę, Krasnojarsk, Irkuck, Aleksandrowsk, Wiercholeńsk, Jakuck i Wierchojańsk do Średniekołymska, Strożecki zachwycał się pięknem krajobrazu - np. gdy z Wiercholeńska płynął po Lenie statkiem (tzw. pauzkiem) na północ w dół rzeki. „W pierwszym etapie - jak pisał w jednym z listów - Lena nie sprawia jeszcze wrażenia potężnej rzeki, ale jest głęboka i tyka już nie dostaje do dna. Tak to jakoś przyjemnie patrzeć na te olbrzymy, z łoskotem prujące fale. Zawszeć to wyraźne ślady kultury, zaniesione do tej dzikiej krainy. Wsie wciąż trafiają się dość często, ale tylko przy rzece, bo to trakt. Za rzeką, z obydwóch stron tajga, przez niko­go nie mierzona, do nikogo nie należąca, a ciągnąca się setki, jeżeli nie tysiące wiorst. W lasach przeważa sosna, modrzew, jodła, a czasami zdarzają się brzozy i cedry”. W tej sytuacji trudno się dziwić, że początkujący amator rozpakował w kajucie część swoich rzeczy i wyjął aparat fotograficzny. W liście do swojej żony pisał, że chciał dla niej zdjąć „kilka widoczków”. „Wyjąłem podręcznik i uczę się zawzięcie, żeby nie zepsuć ani jednej kliszy.”

 

                                                                    Fot. Jan Stróżecki

    Dalej, pod datą 18 lipca 1897 r. dodawał, że obeznawszy się teoretycznie z fotografowaniem włożył z należytą ostrożnością klisze do kaset i oczekiwał na odpowiednią okazję. Okazja ta niebawem nadeszła, gdyż widoki ze statku były prześliczne. „W południe minęliśmy ‘Szczęki Leńskie´. Są to zupełnie pionowe wysokie skały z fantastycznymi zamkami i figurami na szczytach. Lena zwęża się w nich i robi ciągle ostre zwroty! Echo powtarza dźwięki bez końca i ze zwiększoną siłą. Wystrzał z fuzji wydaje się armatnim. Zdjąłem dwa widoczki, ale nie wiem czy udatnie...”. W ten sposób powstały zapewne pierwsze fotografie syberyjskie Strożeckiego.

 

                                                         Fot. Jan Stróżecki

    14 grudnia 1897 r., po kilku miesiącach podróży, Strożecki przybył na miejsce zesłania - do Średniekołymska. Pięć dni później zobaczył po raz pierwszy - jak relacjonował swoje wrażenie z podróży w liście do „Mateczki”, tj. Kazimiery Twardzickiej - „zorzę północną w całej jej piękności. Trwała ona kilka godzin i oczu od niej oderwać nie mogłem. Zwykle bywa ona jednobarwna, a różnokolorowa, jak wtedy, zdarza się rzadko. Z początku na północy ukazał się łuk świetlny, po którym zaczęły biegać ogniki, następnie jedna strona tego łuku zabarwiła się purpurą i przeobraziła się jakby w głowę węża, po chwili ta głowa zawinęła się, tworząc drugi łuk, a jednocześnie zaczęły w górze strzelać snopy jasnych płomieni, coraz to w innym miejscu, coraz to inne. Zjawisko to znajduje się w ciągłym ruchu i zaciekawia tak, że można się nań patrzeć godzinami...” (list z 27 XII 1897 r.). Pierwsze wrażenia Strożeckiego na zesłaniu były wielostronne. Nie sposób ich w tym miejscu wszystkich wymieniać. Ale zasygnalizujmy jedno z nich, które zostało przezeń utrwalone na wielu zdjęciach. „Kołymsk - pisał w tym samym liście - tym różni się od innych miast, że jest tu więcej psów niż ludzi. Psy stanowią tu siłę pociągową, więc u każdego mieszkańca jest ich kilka lub kilkanaście, a trzeba posluchać, jakie koncerty wyprawiają, szczególniej, jak poczują, ze jakaś narta (tak nazywano jakuckie sanie - L.D.) z obcymi psami jedzie. Zabawnie wyglądają te psiny w swojej uprzęży i obowiązkowo sfotografuję je, jak tylko słońce ukaże się na widnokręgu”. Na Syberii Strożecki fotografował w różnych sytuacjach wielu zesłańców politycznych, Polaków i Rosjan, typy Czukczów, Jakutów i innych tamtejszych plemion, liczne krajobrazy, obrzędy i uroczystości, zaprzęgi reniferów, psów pociągowych itp. Wykonał również szereg, dzisiaj jakże unikalnych, zdjęć portretowych znanych działaczy socjalistycznych, np. Ludwika Janowicza, Kazimierza Pietkiewicza (pseud. Fakir), Mariana Abramowicza, Stanisława Palińskiego i innych. Jako fotograf Strożecki miał duże powodzenie. Nie brakowało obstalunków, jak również kłopotów. Pisał o tym w jednym ze swoich listów do Kazimierza Pietkiewicza: „Zabawna tu była historia z fotografiami. Z początku nikogo nie chciałem zdejmować, bo szkoda psuć klisze, później z konieczności wypadło sfotografować tych, z usług których my korzystamy, naturalnie bezpłatnie. Wtedy zawalony byłem prośbami o zdjęcia, a wobec zbyt wielkiej ilości amatorów musiałem odmówić wszystkim. Wtedy powstał wielki krzyk i hałas! »Bogatych to zdejmuje, a biednych zdejmować nie chce, my za darmo nie chcemy, niech za pieniądze zdejmie«. Itd.”. Wtedy powiedziałem, że dobrze, będę zdejmował wszystkich, ale za pieniądze i co myślicie, od razu ta gorąca ochota gdzieś przepadła i teraz ani kulawy pies nie spieszy z obstalunkami. Mam więc przynajmniej spokój, a dawniej masę czasu traciłem na fotografie. Swoją drogą przypuszczam, ze na jakie 20 rubli uzbierało się obstalunków. Muszę pochwalić się, że już nabrałem pewnej praktyki, zresztą sami sądźcie z fotografii posłanych Fakirowi (grupa „Kołymczan” mój „pejzaż” i fotografia Janowicza)..,”. (List z 15 V1898 r.).

 

                                U góry od lewej: Na Lenie; Krajowbraz za kręgiem polarnym;

                                         U dołu: W drogę; Cmentarz zesłańców w Kołymsku;

                                                                    Fot. Jan Stróżewski

    Trzeba również wspomnieć, że Strożecki borykał się z brakiem materiałów fotograficznych. Materiały te zdobywał w różny sposób na Syberii, a także otrzymywał od Kazimiery Twardzickiej z Warszawy. Jednak najczęściej zawsze czegoś brakowało. W listopadzie 1901 r. tak informował M. Abramowicza: „Wczoraj na Waszą intencję siedziałem do drugiej i robiłem zdjęcia na bromosrebrnym papierze, ale z rezultatów nie jestem zadowolony, bo część nie dokopiowałem, część przekopiowałem. (Przez oszczędność próby robiłem na bromarycie, który okazał się znacznie czulszy). Dla Brusniewa porobię kopie, jak otrzymam papier idący w tym koszu (tj. przesyłce pocztowej - L.D.). Szczęście, ze sezam fotograficzny teraz się kończy, bo powtórzyła się znów wieczna historia: Klisze są, to papieru nie ma, papier jest, to klisz brak, jedno i drugie jest, to wywoływacz wyszedł, i tak ciągle w kółko. Dwa tygodnie później wykonując ostatni obstalunek wywołał błony ze zdjęciami Aleksandra Jergina „Jedno zdjęcie nadzwyczaj udatne: on z Aleksandrem Orłowem i psem na tle namiotów. Postaram się zrobić dla Was kopię, ale nie wiem jak to zrobić, bo papieru nie ma. Jeżeli przyjdzie mi ochota, to zacznę go fabrykować według recepty Kira” (tj. Fakira). Warto zaznaczyć, że Strożecki dysponował wówczas aparatem marki „Kodak”, wypożyczonym od członków rosyjskiej ekspedycji naukowej (Hertza i Sewastjanowa).

    Podczas pobytu w Średniekołymsku Strożecki brał udział także w różnych wyprawach myśliwskich, krajoznawczych bądź naukowych. Jedną z nich, może najbardziej interesującą, była wyprawa nad rzekę Berezówkę (dopływ Kołymy) do miejsca w pobliżu morza, gdzie Czukczowie w 1898 r. - znaleźli całego mamuta. Powiadomiona w Petersburgu Rosyjska Akademia Nauk przysłała niebawem swoją skromną ekspedycję, celem przeprowadzenia badań naukowych na miejscu. Po zrobieniu, odpowiednich przygotowań, wiosną 1901 r., Strożecki wraz z tą ekspedycją, której przewodził Sewastjanow, wyjechał w teren. „Mamut - donosił M. Abramowiczowi - zachował się w całości, zawdzięczając temu, ze leżał w tzw. kamiennym lodzie... Sewastjanow przypuszcza, że to ogromne pokłady starego lodowca. Ponieważ to kwestia sporna, trzeba było więc zebrać dowody. Moja rola była pomocnicza i ograniczona. Pomagałem Sewastjanowi przy zdejmowaniu planu, zbierałem kości (zebraliśmy na miejscu kilkaset), fotografowałem etc. Zdjęć dużo i niektóre prześliczne. Niestety, nie będę mógł Wam nic przesłać, bo Sewastjanow zabiera wszystkie negatywy i ja nie wiem, czy zdążę porobić kopie ze wszystkich. Dziś cały dzień kopiowałem”* (List z dn. 5 11 902 r.). Niestety, z wyprawy tej zachowało się w Centralnym Archiwum KC PZPR (obecnie w Archiwum Akt Nowych) tylko jedno zdjęcie, przedstawiające ogólny widok terenu nad Berezówką, i to zdjęcie nie najlepszej jakości. O skali zainteresowań Strożeckiego świadczy także fakt, że w 1902 r. otrzymał od rosyjskiego uczonego, prof. D. M. Anuczina z Moskwy, specjalny fonograf, za pomocą którego przeprowadzał wśród miejscowej ludności nagrania dźwięków, pieśni, obrzędów itp. dla celów etnograficznych. Udało mu się, mimo dużych trudności technicznych, nagrać pewną ilość jakuckich pieśni, obrzędów i zaklęć. Podobno do dnia dzisiejszego nie w pełni jeszcze do końca odczytanych 2). Zesłańcy polityczni w Średniekołymsku starali się organizować sobie jakąś namiastkę tzw. życia kulturalnego. Strożecki uskarżał się, że razem z Grzegorzem Cyperowiczem odczuwa brak muzyki. Wspólnie ze współtowarzyszami urządzali coś w rodzaju koncertów. Sam nauczył się nawet grać na cytrze. Elementem wnoszącym pewną radość do życia zesłańców - jak wynika z wzmianek korespondencyjnych - były albumy, które Strożecki przywiózł ze sobą z Warszawy do Średniekołymska. „Nikomu tyle przyjemności nimi nie sprawiłem - stwierdzał - jak Cyperowiczowi. W nim zmysł artystyczny nader rozwinięty, „tęsknił więc biedak do widoków i fotografii. Kopią Małgorzaty z Fausta tak się zachwycił, ze ofiarowałem mu ją, co wprawiło go w świetny humor i obiecuje ją sobie postawić w ramce na stole”. Część fotografii grupowych, na których występuje Strożecki, była wykonywana przez inne osoby. Np. fotografię przedstawiającą Strożeckiego na tle własnej jurty w Średniekołymsku (neg. D. 1799) zdejmował Sewastjanow. „Nie można powiedzieć - żartobliwie zaznaczał na jednej z odbitek Strożecki - żeby zdjęcie było udane (...), ale z tem wszystkim lepsze, niż na słynnym Secco-filmie K. Twardzickiej”. Zaś na innej, o tej samej treści odbitce, dedykowanej, z prośbą o pobłażliwość, p. Anieli Twardzickiej wyjaśniał: „Klisza była z dymkiem" i „szanujący się fotograf nie powinien wypuszczać z rąk takiej odbitki, ale bądź co bądź daje pojęcie o rzeczy, a o to właśnie chodzi”. (Neg. D. 1797). Ogólna ilość fotografii wykonanych przez Jana Strożeckiego na Syberii nie jest dokładnie znana. Rozeszły się po świecie. Z pewnością wykonał ich wiele setek, jeśli nie tysięcy. Wracając z zesłania, gdy zatrzymał się w Irkucku, miał podobno ze sobą około 500 fotografii własnej roboty. Część z nich wydał potem w Paryżu w formie pocztówek. Syberyjskimi fotografiami Strożeckiego ilustrowana została książka G. Cyperowicza „Za poljarnym krugom - Diesjat lat zsyłki w Kołymskie” wydana w Petersburgu w 1907 roku i skonfiskowana przez cenzurę carską (Wyd. II Leningrad 1925, ss. 242) 3). W Centralnym Archiwum KC PZPR znajdowało się razem ok. 50 fotografii autorstwa Strożeckiego, bądź jego dotyczących (obecnie w Archiwum Akt Nowych). Wszystkie one stanowią jedno z najstarszych źródeł nie tylko do historii ruchu robotniczego, lecz także do historii samej fotografii. Do rejestru polskich zesłańców - uczonych, badaczy Syberii wypadnie dołączyć nazwisko zesłańca fotografa - Strożeckiego.

    Leonard Dubacki

    Przypisy:

    1). Szerzej o nim zob.: Witold Armon, Polscy badacze kultury Jakutów, „Monografie z dziejów Nauki i Techniki”, t. 112: 1977, Gdańsk, s. 150-155; Jan Kancewicz, Estera i Jan Strożeccy, ,,Rocznik Warszawski”, T. IX: 1969, s. 193-231; Listy Jana Strożeckiego do Kazimierza Pietkiewicza. Oprać. J. Durko. ,,Dzieje Najnowsze” T. I: 1947, s. 90-138; Listy Jana Strożeckiego do Mariana Abramowicza. Oprać. J. Durko. Tamże, s. 238-270; Wspomnienia Jana Strożeckiego. Oprać. J. Kancewicz, R. Stanisławska, F. Tych. ,,Archiwum Ruchu Robotniczego”. T. IV: 1977, s. 37-134; Stefan Żeromski, Dzienniki. Wyd. 2 uzup. T. 1-6, Warszawa 1964-1966. Cytowane fragmenty listów z Zespołu Estery i Jana Strożeckich, Centralne Archiwum KC PZPR, sygn. 301/11 t. 1-12. (obecnie w Archiwum Akt Nowych, sygn. ta sama)

    2). Szerzej o tym zob. W. Armon, tamże, s. 153-155.

    3). Pisze o tym F. Tych we wstępie do: Stanisław Paliński, Ze wspomnień wygnańca. Kraków-Wrocław 1986, s. 22.


 

                  КНІГІ НА “НАРЕЧИИ” І СКАРЫНАЎСКІЯ ТРАДЫЦЫІ (1865-1904)

    ...Наступствы падаўлення паўстання 1863-1864 гг. прывялі да перамяшчэння палітычнага друку ў эміграцыю. Так, у 1870 г. у Цюрыху выходзіць польска-літоўска-беларуска-ўкраінская газета “Zmowa kupis susistarimas - hromadzki zhowor (ogłoszenie)” (53) У праграме газеты было закладзена не толькі імкненне да саюзу народаў былой Рэчы Паспалітай — Польшчы, Літвы і Русі, але і прызнанне права на самавызначэнне кожнага з народаў: «хіба польскі народ [...], стаўшы сапраўдным гаспадаром свайго будучага, хіба ён захоча пярэчыць Украіне, Беларусі і Літве атрымаць такія ж правы?” (54). Ідэі інтэрнацыянальнага адзінства, свабоды, роўнасці і братэрства, абвешчаныя ў выданні, засведчылі выхад на новы этап рэвалюцыйна-дэмакратычнага руху (55). У 1881 г. у Жэневе ў друкарні “Работніка” і “Грамады” выдаецца апавяданне С. А. Падалінскага “Пра багацтво да беднасць”. Тэкст арыгінала быў не толькі перакладзены з украінскай на беларускую мову, але і дапасаваны да мясцовых рэалій і значна ўзмоцнены разнастайнымі літаратурна-мастацкімі элементамі. У выданні была змешчана прадмова ўкраінскага публіцыста і гісторыка М. П. Драгаманава. Аўтар перакладу, на жаль, застаўся невядомы.

    Працягам і прыкладам падобнага ўзаемадзеяння палякаў, літоўцаў, украінцаў і беларусаў сталі ў пачатку 1892 г. тыльзіцкія выданні сацыялістычнага характару: адно на беларускай мове — “Dziadźka Anton, abo Hutarka ab ûsim  czysta, szto balić, a czamu balić — nie wiedaim...” (вядомы і больш раннія выданні: кірыліцай — Слуцк, 1885 г.; лацінкай — Львоў, 1886 г.) і два на польскай — “Kilka uwag” і “Jan Skiba” (56), надрукаваныя ў літоўскай друкарні Марцінаса Янкуса (Крывіч. 1926. № 1. С. 106) (57) Мар’янам Абрамовічам. “Dziadźka Anton” быў блізкі па зместу да жэнеўскага выдання — гэта быў працяг размовы, пачатай у брашуры “Пра багацтво да бсднасць”. Выданне вызначалася сваім эпіграфам — беларускай прымаўкай “Загляне сонца і ў наша аконца”, а завяршалася — баявым заклікам: “А цяпер — проціў цара і яго чыноўнікаў пойдзем!”.

    Вядома, што да пачатку мая 1892 г. М. Абрамовіч перадаў для друку М. Янкусу яшчэ некаторыя выданнні на польскай, рускай і яўрэйскай мовах (58), а магчыма, і на беларускай, як пра гэта ўспамінаў сам літоўскі выдавец: у друкарні Шэнка за грошы, атрыманыя Абрамовічам з Мінска, былі надрукаваны 3-4 першыя брашуры лацінскім шрыфтам, у іх ліку — беларускі лемантар, і яшчэ дзве брашуры (59). Магчыма, сярод іх была і “Skrypaczka Białaruskaja” Францішка Багушэвіча. У друкарні М. Янкуса кнігі, якія часова складзіраваліся для перепраўкі ў Польшчу, былі падчас аднаго з вобыскаў канфіскаваны, але дзякуючы намаганням Аляксандра Сулькевіча, лідэра Польскай сацыялістычнай партыі (ППС), прускія ўлады іх усё ж вярнулі. Са справаздач ППС таксама вядома, што ў 1895 г. праз пераходны пункт каля Таўрогаў (ля прускай мяжы) былі перапраўлены 332 экзэмпляры нейкіх беларускіх выданнняў (60)...

    [С. 36-37.]

                                                                   ЗАЎВАГІ

    53 Кніга Беларусі 1517-1917... С. 266.

    54 Избранные произведения прогрессивных польских мыслителей. Т. 3. М., 1958. С. 1018-1019.

    55 Александровіч С. Х. Пуцявіны роднага слова... С. 51.

    56 Туронак Ю. Мадэрная гісторыя Беларусі. Вільня, 2006. С. 22.

    57 Ластоўскі В. Выбраныя творы. Мінск, 1997. С. 415.

    58 Туронак Ю. Мадэрная гісторыя... С. 28-29.

    59 Ластоўскі В. Выбраныя творы... С. 415.

    60 Туронак Ю. Мадэрная гісторыя... С. 29.

    [С. 405.]

 









 



 

                                            2. Социально-экономическое развитие города

    ...В конце XIX — начале XX вв. в городе огородничеством занимались политические ссыльные: супруги С. И. и A. А. Капгеры, Г. М. и Е. И. Марморштейны, В. Э. Винярский, B. Б. Либин, М. Л. Соломонов, К. Ф. Багряновский, М. С. Абрамович, Б. А. Веселовский, М. И. Бруснев, И. Ф. Иваницкий, М. Н. Лядов и др.

    [С. 139.]

                                                             3. Ссылка в Верхоянск

     ...Впервые международный день солидарности пролетариата — 1 мая на северо-востоке Азии был отмечен в г. Верхоянске в 1899 г. В числе ее организаторов был М. И. Бруснев, руководитель первой первомайской сходки в 1891 г. в России — Санкт-Петербурге. Колония ссыльных (М. И. Бруснев, М. Н. Лядов, Н. А. Ожигов, С. Е. Новаковская, М. П. Вельтман (Павлович), И. И. Шиф, И. Ф. Иваницкий, С. А. Басов, М. С. Абрамович, К. Ф. Петкевич, И. А. Долинин, Б. А. Веселовский, Л. С. Возь), собравшаяся на митинг в юрте Лядовых, после двинулись на берег Яны, далекой северной реки, открыв тем самым новую страницу в истории верхоянской политической ссылки. С тех пор маевки в Верхоянске колония ссыльных отмечала ежегодно...

    [С. 143.]

    П. Л. Казарян,

    доктор исторических наук

 












 













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz