piątek, 20 stycznia 2023

ЎЎЎ 6. Мартося Ксёнжка. Кніжнік Марыян Абрамовіч з Верхаянску. Ч. 6. Койданава. "Кальвіна". 2023.












 

    Abramowicz Marjan (1871-1925). Urodzony 25 III 1871 w Twerze, gdzie jego ojciec zajmował wówczas stanowisko podprokuratora sądu okręgowego, ukończył gimnazjum w Moskwie i Łomży wstąpił na uniwersytet na wydział matematyczny. Bardziej niż specjalne Studja naukowe pociągała go działalność społeczno-rewolucyjna. Będąc jednym z najczynniejszych członków studenckiego »Koła Polskiego«, mającego na celu skromną działalność samokształceniową oraz pomoc wzajemną, przekształca je na organizację o zabarwieniu socjalistycznem. Nakładem Koła, a staraniem głównie A., który w tym celu udawał się nielegalnie zagranicę, wyszła słynna broszura agitacyjna »Ojciec Szymon« po polsku i po białorusku. Granicę przekraczał potem A., niejednokrotnie, a zawsze w sposób fantastyczny, wskakując w biegu do pociągu lub przepływając wpław rzekę graniczną. Zagranicą też przebywał przez czas dłuższy, nawiązując kontakt z emigracją polityczną oraz uzupełniając swą wiedzę w zakresie filozofji i nauk społecznych na uniwersytetach niemieckich w charakterze wolnego słuchacza.

    W 1892 r. został aresztowany w Warszawie podczas rozklejania proklamacyj socjalistycznych w ogrodzie Botanicznym. Po dwuletniem więzieniu śledczem w Cytadeli został skazany na 3 lata więzienia celkowego w Petersburskich »Krestach« i 6 lat osiedlenia w Wierchojańsku, na północnym krańcu Wschodniej Syberji. Ani więzienie, ani zesłanie nie złamały żelaznego organizmu A. Kiedy po śmierci Aleksandra III rząd rosyjski wpadł na pomysł odebrania przysięgi na wierność Mikołajowi II od więźniów politycznych, jeden A. kategorycznie odmówił złożenia przysięgi. Kolega jego ojca, późniejszy minister sprawiedliwości, a ówczesny dyrektor departamentu, Murawjew, osobiście zjawił się w więzieniu, aby go odwieść od tego postanowienia, które wywołało wśród władz sądowych i administracyjnych niezwykłą konsternację. Konferencja skończyła się tern, że dygnitarz rosyjski uścisnął rękę więźnia, nie tając jednak swych obaw, że rząd nigdy nie pozwoli mu wrócić do kraju.

    Jednakże po upływie 6-letniego terminu zesłania Abramowicz porzucił surowy Wierchojańsk i zamieszkał w Petersburgu wskutek starań Akademji Nauk, podczas pobytu bowiem w Wierchojańsku A. prowadził tam badania meteorologiczne, które zdobyły mu uznanie w rosyjskich kołach naukowych. Rewolucja 1905 r. dała mu możność powrotu wpierw do Wilna, a potem do Warszawy, gdzie zamieszkał już na stałe. W niepodległej Polsce został urzędnikiem Wydziału archiwów państwowych, a następnie do śmierci pracował w Wydziale bibljotek państwowych. Zmarł 7 I 1925.

    Pomimo dużej wiedzy w rozmaitych kierunkach A. nie pozostawił po sobie żadnej spuścizny drukowanej (z wyjątkiem artykułów w »Wielkiej Encyklopedji Ilustrowanej«), w kołach intelektualnych Warszawy jednak był bardzo ceniony, jako chodząca encyklopedja. Zarówno uczeni, jak i literaci korzystali nieraz z jego wskazówek i zasięgali jego rad przed oddaniem swych utworów do druku. Był zamiłowanym bibljofilem i, rozporządzając skromnemi środkami, potrafił zgromadzić poważny księgozbiór, liczący około 8000 tomów.

    Obszerniejsze wspomnienia pośmiertne o Abramowiczu zamieścili: Żeromski St., w »Przeglądzie Warszawskim« 1925, t. I; Czarnocki N. w »Przeglądzie Wileńskim« 1925, nr 1; Krzywicki L. w »Kurjerze Polskim« 1925, nr 16; Muszkowski J. w »Wiadomościach Literackich« 1925 nr 5; Niepodległość t.І-III.

    Ludwik Abramowicz

    /Polski Słownik Biograficzny. T. I. Kraków. 1935. S. 13–14./

 











 

                                                   MARIAN ABRAMOWICZ (1870-1925).

    Marian Abramowicz urodził się w 1870 r. w Rosji centralnej, a mianowicie w mieście Twerze. Pochodził z rodziny Polaków kresowych. Rodzicami jego byli Jan i Maria z Mroczkowskich, wybitni patrioci, ale ludzie konserwatywni. Do gimnazjum i uniwersytetu młody Marian uczęszczał w Moskwie, dokąd się przesiedlili jego rodzice. Już jako gimnazista, Marian A. pod wpływem Adama Tołłocżki został socjalistą. Dochodziło na tym tle do konfliktu z ojcem, który wypędził go z domu i dopiero później, zreflektowawszy się, odszukał go po paru tygodniach i skłonił do powrotu.

    Marian A. najpierw pozostaje pod wpływem „Narodnej Woli” i „Proletariatu”, potym zbliża się do kierunku paryskiej „Pobudki”, a PPS-owcem zostaje znacznie później, podczas pobytu w więzieniu. Pracując w „kole polskim” studenjtów-Polaków uniwersytetu moskiewskiego, Marian A. uczy się po białorusku i po litewsku oraz zbliża się do Tatarów litewskich, aby pracowiać wśród proletariatu wszystkich narodów, zamieszkujących ziemie polskie. Bierze na siebie obowiązek sprowadzenia do kraju „bibuły” i drukowania broszur i odezw za granicą pruską, opierając się na doświadczeniu A. Sulkewicza, do którego bardzo się zbliżył. Podczas jednej z takich wypraw został aresztowany przez żandarmów pruskich około Tylży, po walce z nimi uwięziony, a po odbyciu kary wydalony z granic państwa niemieckiego. Żandarmi rosyjscy na granicy puścili go na wolność, zwłaszcza że paszport jego opiewał na cudzie nazwisko — Wierzbickiego, obywatela ziemskiego.

    A. nadal przemycał bibułę przez granicę, wyjeżdżając nieraz daleko, nawet do Szwajcarii. Na wiosnę 1892 roku został aresztowany przez policję na placu Trzech Krzyży w Warszawie za rozlepianie odezw „Pobudki” w Alejach Ujazdowskich. Podczas aresztowania stawiał opór, a następnie przez długi czas nie chciał, mimo wsadzenia go do karceru, wymienić swego prawdziwego nazwiska, dopóki się nie przekonał, że mieszkanie jego zostało zupełnie oczyszczone.

    Po dwuletnim pobycie w Cytadeli w 1894 r. Abramowicza przewieziono do petersburskich „Krestów”, gdzie miał spędzić trzy lata. Przyczyną tak surowego wyroku była znaleziona przy nim notatka „22 pomarańcz”. Chodziło o konspiracyjmy adres zagraniczjny na lisity „Orangenbaumstrasse 22”, żandarmi zas wmawiali weń, że chodziło o 22 bomb, przewiezionych jakoby przezeń do kraju.

    W więzieniu A. uchodził za człowieka niezależnego, o wielkiej odwadze cywilnej. Ziawsze przeciwstawiał się ostro więźniom, którzy wysyłali do cara pokorne prośby o ułaskawienie, a gdy car Aleksander III umarł, A. odmówił złozenia przysięgi na wierność jego następcy, Mikołajowi II. Dzięki przyzwoitemu postępowaniu senatora Arnolda, kolegi jego ojca, czyn ten nie pociągnął dlań groźnych następstw.

    W „Krestach” A. zapoznał się z przyszłą swą żoną, Marylą Gruszczyńską, członkinią tajnego Komitetu Pomocy Więźniom Politycznym w Petersburgu. A. otrzymał pozwolenie na ożenienie się z nią przed wysłaniem go na Syberię i na wspólną podróż na Syberię, jednak władze więzienne przez złośliwość jeszcze przed ślubem wysłały go z Moskwy samego. Wskutek protestu szwrócono go z Niżniego Nowogrodu dj Moskwy, gdzie w Butyrkach spędził jeszcze jedną zimę.

    Na wiosnę 1898 roku Abramowicza wreszcie wysłano na Syberię. Towarzyszył mu w tej podróży Kazimierz Pietkiewicz (Fakir), jego serdeczny przyjaciel i sumienny biograf, który obrazowo opisał na łamach „Robotnika” dzieje tej podróży i dzieje zesłania. Towarzyszył im również w tej podróży Jan Stróżecki. Później jednak ich losy rozdzieliły, gdyż Stróżecki został wysłany do najbardziej oddalonej miejscowości na północy, Abramowiczowi zaś i Pietkiewiczowi przeznaczono Wierchojańsk na miejsce pobytu.

    Abramowicz na zesłaniu cieszył się zasłużonym poważaniem, dbając niezmiernie o wysoki poziom etyki rewolucyjnej w koloniach zesłańców. Uporządkował bibliotekę kolonialną i był jej kierownikiem. Prowadził życie rodzinne, gdyż w rok po przybyciu do Wierćhojańska przybyła Abramowiczowi na świat córeczka. Zarabiał dawaniem lekcyj synowi miejscowego „isprawnika”, co wywołało nawet denuncjację ze strony miejscowego popa, gdyż zesłańcom politycznym nie przysługiwało prawo nauczania dzieci. Ceniła go i szanowała również miejscowa ludność jakucka.

    Przed ukończeniem terminu zesłania los Mariana A. omal nie uległ znacznemu pogorszeniu. Wsypał go pewien młody człowiek z Warszawy, aresztowany przez żandarmów na granicy Królestwa; aby siebie ratować, bez żadnej przyczyny wskazał na Abramowicza, jako na tego, który mu niegdyś dał do przechowania literaturę nielegalną. Wytoczono mu nową sprawę, która się jednak szczęśliwie dlań skończyła i w 1902 roku, gdy termin zesłania upłynął, Abramowicz powrócił do Ernopy.

    W kraju zamieszkać mu jednak nie pozwolono, jak również w bardzo wielu miejscowościach Cesarstwa. Osiadł zatym, po kilku dniach pobytu w kraju, na Kaukazie, a potym w Achtyrce pod Charkowem, gdzie otrzymał zajęcie przy cukrowni.

    Później dopiero Petersburska Akademia Nauk, pomna, że Abramowicz prowadził z wielkim powodzeniem stację meteorologiczną w Wierchojańsku, wystarała się dlań o prawo pozwolenia na zamieszkanie w Petersburgu, gdzie objął posadę kierownika księgarni „Trud”. Na nową swą pracę patrzył, jako na przedsięwzięcie ideowe, i do tych poglądów naginał swe postępowanie.

    Wkrótce nawiązał A. kontakt z działaczami krajowymi i z zesłańcami, powracającymi z Syberii. Po wybuchu rewolucji 1905 roku P.P.S. powierzyła mu nawiązanie stałej łączności z rewolucyjnymi partiami rosyjskimi. W Petersburgu, mimo represyj i częstych nocnych rewizyj, A. pozostał do 1908 r., t. j. do chwili upadku księgami. Wówczas przeniósł się do Warszawy, gdzie znalazł posadę w komitecie kolei żelaznych, na której pozostał do 1915 roku, t. j. do chwili opuszczenia przez Rosjan Warszawy. W 1911 roku był aresztowany i osadzony w ratuszu, gdzie przesiedział dwa tygodnie. Humanitarny naczelnik więzienia, Nazarów, dowiedziawszy się, że A. jest więźniem z wielką polityczną przeszłością, okazał mu wszelkie względy i postarał się na ten krótki czas o zapewnienie mu możliwych wygód. Aresztowanie to miało związek z pracami nad zorganizowaniem Uniwersytetu Ludowego w Warszawie.

    W sierpniu 1915 roku Abr. udał obłożnie chorego i nie diał się wiraż z innymi kolejarzami ewakuować z Warszawy. W Polsce niepodległej objął stanowisko urzędnika Archiwów Państwowych, co całkowicie odpowiadało jego zamiłowaniom i jego pracowitości. W tym charakterze jeździł do Moskwy i Kijowa w sprawach księgozbiorów polskich i omal nie uległ tam aresztowaniu w chwili zaostrzenia stosunków polsko-rosyjskich. W parę lat później, zapadłszy ciężko na serce i nerki, zmarł na początku 1925 roku, gdy, jak się zdawało, był w pełni sił życiowych.

    Wielka siła fizyczna szła u A. w parze z siłą charakteru i głębokim oddaniem idei. Wszędzie pozostawił po sobie jaknajłepszą pamięć.

    J. KRZ.

    /Kronika Ruchu Rewolucyjnego w Polsce. Organ Stow. b. więźniów politycznych. Kwartalnik poświęcony dziejom walk o niepodległość i socjalizm. T. III. Nr. 2 (10). Kwiecień – Czerwiec. Warszawa. 1937. S. 137-139./

 



 

                                                                       ГЛАВА XXIX

    В Бутырской тюрьме. Тюремные встречи. Состав политических. Работа «Московского рабочего союза» в 1895-1897 гг. Успехи марксизма. Перелом в интеллигенции. Отправка в Сибирь.

    Перевод в Бутырскую тюрьму сопровождался переводом нас из ведения жандармского управления в ведение тюремного ведомства. Теперь разрешения на свидания, передача книг и вещей шли только через начальника тюрьмы. Меня направили в «Часовую» башню...

    [С. 215.]

    От польских рабочих узнали мы о широкой постановке революционной работыв Польше и в частности в Лодзи, где бывают часто стачки, руководимые социал-демократами. Все наши лодзинцы были ярыми социал-демократами и очень враждебно относились к польской социалистической партии ППС, которая тоже вела работу среди рабочих и в некоторых городах Польши, особенно в Варшаве, пользовалась большим влиянием среди рабочих.

    Поляки знали много революционных песен, которым научили и нас. Пели «Варшавянку», «Червонный штандарт», песню о Первом мае и еще несколько. Пели мы и новые и старые русские революционные песни, которым нас кто-то научил в тюрьме. Особенно понравилась нам новая песня, полная пролетарской бодрости и воинствующей революционности, «Дружно, товарищи, в ногу». Из старых песен пели «Марсельезу» и переведенные с польского сидевшим в это же время в Бутырках, но только в другой башне, Г. М. Кржижановским «Красное знамя», «Варшавянку» и «Беснуйтесь, тираны». Свободно пели мы в башне; попытки петь на дворике немедленно пресекались тюремной администрацией.

    Помещались мы в одиночных камерах башни, но двери их не запирались. Тут было лучше, чем в общей камере: тут можно было изолироваться, когда хочешь почитать или позаняться, ж но можно и собраться по двое-трое, а то и больше человек и беседовать. Днем башня не запиралась и можно было свободно гулять на небольшом дворике при башне хотя бы весь день. На ночь башня запиралась. При нас был один надзиратель, но он ни во что не вмешивался.

    Понемногу завелись сношения й с другими башнями — «Северной» и «Пугачевской», где в это время сидела вся верхушка первого состава «Петербургского союза борьбы за освобождение рабочего класса», так называемые «старики». Тут были Г. М. Кржижановский, П. Н. Лепешинский, Ванеев, Юлий Цедербаум (Мартов), Запорожец, Старков.

    Только Ленина и Ляховского не было среди них: они получили разрешение проехать в ссылку на свой счет «по проходному свидетельству» и были в это время уже в Енисейской губернии. Это было тоже новое явление этого года, того же порядка, как и некоторое ослабление репрессий, о котором я упоминал. В этом году разрешили ехать на свой счет даже двум приговоренным к шести годам Якутской области. В следующие годы таких разрешений, кажется, не давали...

    [С. 218-219.]

    Кроме перечисленных лиц в Бутырках в это время сидело еще несколько польских социал-демократов, положивших начало социал-демократической организации в Царстве польском и Литве. Это были А. Б. Веселовский и Я. Ф. Погожельский. Словом, в Бутырках в эту весну 1897 г. перебывал, можно сказать, цвет первого периода революционного марксизма России.

    Впервые также значительное большинство среди пересылаемых политических принадлежало марксистам.

    В это же время в Бутырках сидели и виднейшие деятели польской социалистической партии (ППС) Я. Ф. Строжецкий, Казимир Петкевич и Мариан Абрамович...

    [С. 220-221.]

 


 

                                                                                I

                                               W UNIWERSYTECIE WARSZAWSKIM

                                                                        1888-1891

    ...Poza Warszawą najliczniejsze koło Zetu było w Moskwie, gdzie skupiała się młodzież polska z Kresów, ponieważ warszawski uniwersytet miał opinię marnej uczelni. Przewodnikiem koła moskiewskiego i łącznikiem z Warszawą był Marian Abramowicz. Przygotowanie się do przyszłej działalności i zbieranie składek na skarb narodowy nie zadawalało aspiracji zetowców w Moskwie. W obcym środowisku nie mieli pola dla wyładowania swojej energii w akcji oświatowej, jak my w Warszawie, zaczęli więc na własną rękę wydawać broszury po polsku i białorusku.

    Abramowicz często przyjeżdżał do Warszawy; nazywaliśmy go Moskalem, ponieważ chodził w bluzie przepasanej paskiem i nosił grubą laskę. Był niepohamowany w swej działalności, przekradał się za granicę, drukował tam broszury, sam przemycał i kolportował po drodze; potrafił nawet w Niemczech jeździć na buforach, gdy zabrakło pieniędzy na bilet. Monitowałem go nieraz z obawy, że wpadnie i pociągnie za sobą innych, tym bardziej że miał notes z bardzo prymitywnie zakonspirowanymi adresami znajomych w różnych miastach. Nie dał go sobie odebrać zapewniając, że w Warszawie go nie aresztują, ponieważ uchodzi za Moskala. Niestety wkrótce wpadł przy rozklejaniu odezw w Alejach Ujazdowskich. W cytadeli nie chciał wymienić swego nazwiska, po dwóch latach śledztwa dostał 3 lata więzienia w Krestach w Petersburgu i 6 lat Syberii. Po odcyfrowaniu przez żandarmów jego notatek były aresztowania w Petersburgu i Wilnie. Dla mnie była to druga lekcja ostrożności, nakazująca stosować „żelazną” konspirację, dzięki której mogłem potem długo przebywać w kraju nielegalnie...

    /Stanisław Wojciechowski. Moje wspomnienia. T. 1. Lwów – Warszawa. 1938. S. 29-30./

 











 

    Anna Rynkowska

                                                          DZIEJE NAJNOWSZE

                                                Tom I. Zeszyt 1 (styczeń-marzec),

                                     zeszyt 2 (kwiecień-czerwiec). Warszawa 1947 r.

    Kwartalnik Instytutu Pamięci Narodowej jest prowadzony przez Stanisława Pło-skiego jako redaktora i Janusza Durkę jako sekretarza...

    [S. 52.]

    ...Następna pozycja omawianego działu to Listy Jana Stróźeckierjo do Kazimierza Pietkiewicza. Stróżecki to działacz polskiego socjalizmu. Listy jego mają wypełnić częściowo lukę w dziejach Partii wytworzoną przoz brak źródeł. Pochodzą z lat 1897-1900; pisane z wygnania, stanowią cenny materiał ilustrujący życie zesłańców politycznych polskich i rosyjskich w dalekim kraju Jakutów.

    W drugim zeszycie znajdujemy kontynuację listów Stróżeckiogo, tym razem do Mariana Abramowicza z lat 1900-1902...

    [S. 53-54.]

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz